Mundial 1990: Pamiętamy Króla strzelców
Lato 1990 roku. Włoski słońce paliło bezlitośnie, a na murawach stadionów rozgrywano Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej. Atmosfera była gorąca, kibice z całego świata przybyli, aby kibicować swoim drużynom. Wśród nich, w gronie najlepszych, wyróżniał się jeden zawodnik - Salvatore Schillaci.
Nieznany bohater staje się legendą
Przed turniejem Schillaci był piłkarzem stosunkowo anonimowym. Grał w Serie B, a jego nazwisko nie było szeroko znane. Jednakże w momencie, gdy Azeglio Vicini powołał go do kadry narodowej, jego kariera nabrała błyskawicznego tempa.
Włoscy kibice początkowo sceptycznie patrzyli na jego obecność w drużynie. Jednakże już w pierwszym meczu, Schillaci pokazał swoją klasę, strzelając dwa gole Austrii. Od tamtej pory stał się niekwestionowanym liderem ataku "Azzurrich".
"Toto" królem strzelców
Na drodze do finału, Schillaci strzelał gole z niesamowitą regularnością. Czechosłowacja, Urugwaj, Irlandia - każda drużyna odczuła na własnej skórze siłę jego uderzenia.
W półfinale przeciwko Argentynie Schillaci strzelił jedynego gola, dając Włochom awans do finału. W samym finale, pomimo porażki Włochów z Argentyną, Schillaci pokazał klasę, strzelając gola z rzutu karnego.
Z sześcioma golami w siedmiu meczach, Schillaci został Królem Strzelców Mundialu 1990. Jego historia jest doskonałym przykładem tego, jak z niczego można zostać bohaterem światowego futbol i złotym bohaterem narodowej piłki nożnej.
Legenda trwa
Mundial 1990 stał się dla Schillaci przełomowym momentem w karierze. Po turnieju przeniósł się do Juventus i kontynuował swoją sukcesywną karierę.
Dzisiaj Schillaci jest legendą włoskiej piłki nożnej. Jego historia jest przypomnieniem, że nawet w świecie pełnym gwiazd, może pojawić się nieznany bohater i zostać Królem Strzelców największego turnieju piłkarskiego na świecie.